Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łaś odgłos ciała, mimo przyprawionych kudłów? To też ślepia aż ze łba jej wyłażą i ryczy teraz naturalniej. Od wściekłości iskrzy się aż cała jak żelazo na kowadle.
Takie są małżeńskie zwyczaje tego dwojga potomków Adama i Ewy, tych dzieł Twoich rąk, o mój Boże! Ta kobieta jest niezaprzeczenie nieszczęśliwa, chociaż przy tem wszystkiem, może łechcące rozkosze sławy nie są jej obce. Są nieszczęścia, którym trudniej zaradzić — i więcej niepowetowane. Ale ona w świecie, w który rzucona została, nie mogła nigdy myśleć, że kobieta zasługuje na inny los.
A teraz pomówmy o sobie, drogi klejnocie! Widząc piekła, których świat jest pełen, cóż chcesz abym myślał o twojem ładnem piekiełku, ty, co przeciągasz się tylko na tkaninach tak delikatnych, jak twoja skóra, co jesz tylko gotowane mięso, z którego zręczny służący stara się wykroić najlepsze kawałki dla ciebie?
I co mogą znaczyć dla mnie wszystkie te drobne westchnienia, któremi wzbiera twoja wonna pierś, tęga kokietko? I cała ta przesada wzięta z książek, i ta niezmordowana melancholia, zdolna raczej natchnąć widza każdem innem uczuciem, niż litością? W istocie,