Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mocnej klatce żelaznej, w której rzuca się wyjąc jak potępiony, wstrząsając prętami jak orangutan zrozpaczony wygnaniem, naśladując świetnie koliste skoki tygrysa, lub ciężkie drepcenie białego niedźwiedzia, ten potwór kosmaty, którego kształty są trochę podobne do twoich.
Ten potwór jest jednem z tych zwierząt, do których się mówi powszechnie „mój aniele!“ to znaczy kobietą. Drugi potwór, ten co krzyczy na całe gardło, z pałką w ręku, jest jej mężem. Zamknął swoją prawowitą małżonkę jak zwierzę i pokazuje ją w dnie jarmarczne po przedmieściach, rozumie się za pozwoleniem władzy.
Uważaj dobrze! Patrz z jaką ona żarłocznością (może nawet nieudaną!) rozdziera żywe króliki i wrzeszczący drób, który jej rzuca dozorca. „Hola! powiedział, nie trzeba zjadać całego zapasu w jednym dniu“; i po tem mądrem słowie wyrywa jej okrutnie zdobycz, której wnętrzności zmotane wiszą jeszcze przyczepione do zębów tego dzikiego zwierza... kobiety — chciałem rzec.
Hej-że! porządny raz pałką dla uspokojenia, bo oto błyska straszliwemi oczyma z chciwością za wydartem pożywieniem. Wielki Boże! ta pałka nie jest od zabawki; czy słysza-