Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XI.
DZIKA KOBIETA I WYPIESZCZONA DAMA.

Zaiste, moja kochana, męczysz mnie bez miary i litości; gdyby kto słyszał twoje westchnienia, powiedziałby, że cierpisz więcej niż sześćdziesięcioletnie zbieraczki kłósków i stare żebraczki, które zbierają skórki z chleba przed drzwiami gospody.
Gdyby przynajmniej twoje westchnienia były oznaką wyrzutów sumienia, robiły by ci jakiś zaszczyt; ale one wyrażają tylko sytość wygody i nadmiar spoczynku. A dalej rozwlekasz się ustawicznie w niepotrzebnych słowach: „Kochaj mnie bardzo! ja tego tak potrzebuję! Pociesz mnie teraz — popieść mnie znowu!“ Czekaj! spróbuję cię uleczyć; może znajdziemy środek za dwa soldy, na kiermaszu, nie idąc bardzo daleko.
Przypatrzmy się dobrze, proszę cię, tej