Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wzwyż pięciu mil, by się podzielić ucztą, przygotowaną dla nich przez miłosierdzie pewnych dziewic sześćdziesięcioletnich, których niezajęte serce oddało się zwierzętom, gdyż głupi ludzie go już nie chcą; inne, które, jak zbiegli niewolnicy, szalejąc z miłości, opuszczają w pewnych dniach swe siedziby, by pójść poskakać godzinkę w mieście około ładnej suczki, o trochę zaniedbanej powierzchowności, ale dumnej i wdzięcznej.
Wszystkie są bardzo punktualne — bez karnetów, bez notesów, bez portfelów.
Czy znacie gnuśną Belgię i czyście podziwiali jak ja, te wszystkie tęgie psy, zaprzągnięte do wózka rzeźnika, mleczarki lub piekarza, które okazują tryumfalnem szczekaniem dumne zadowolenie, jakiego doznają rywalizując z końmi?
Oto jeszcze dwa, należące do kasty jeszcze więcej cywilizowanej! Pozwólcie, że was zaprowadzę do pokoju nieobecnego kuglarza. Łóżko drewniane, malowane, bez firanek, kołdry powyciągane i poplamione pluskwami, dwa słomiane krzesła, żelazny piecyk, jeden czy dwa zepsute instrumenta muzyczne. Oh! smutne umeblowanie! Ale patrzcie proszę na te dwie inteligentne istoty, odziane w suknie podarte i okazałe zarazem, uczesane jak trubadu-