Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szej od wszystkich formułek tej dobrej pani, której dykcyonarz właśnie przeglądałem. Ale była to dopiero idea idei, coś nieskończenie niejasnego.
I wyszedłem z wielkiem pragnieniem, gdyż zapamiętałe oddanie się złej lekturze wywołuje odpowiednią potrzebę świeżego powietrza i chłodników.
Gdy miałem wejść do piwiarni, jakiś że brak wyciągnął do mnie kapelusz z jednem z tych niezapomnianych, spojrzeń, które wy wracałyby trony, gdyby duch poruszał materyą i gdyby oko magnetyzera przyśpieszało dojrzewanie winogron.
Równocześnie usłyszałem głos szepcący mi do ucha, głos, który poznałem dobrze: był to głos dobrego Anioła, czy dobrego Demona, który mi towarzyszy wszędzie. Jeżeli.Sokrates miał swego dobrego Demona, dlaczego ja nie miałbym mieć swego dobrego Anioła i dla czego nie mógłbym dostąpić, jak Sokrates, za szczytu otrzymania dyplomu szaleństwa, pod pisanego przez bystrego Heluta i roztropnego Baillargera?
Jest taka różnica między demonem Sokratesa a moim, że Demon Sokratesa objawiał się mu tylko, aby bronić, uprzedzać, przeszka-