Strona:Cecylia Niewiadomska - Bez przewodnika.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się taka sposobność, więc nie chciałbym po tylu nadziejach zostać na koszu, z niczem!
— Trzeba się będzie zaraz dowiedzieć o nie w klimatyce[1], muszą tam być zameldowane i znajdziemy je w godzinę po przybyciu na miejsce.
Właśnie podług twojej teorji! Czy nie wiesz, że przyjedziemy koło siódmej wieczorem i klimatyka będzie już zamknięta? Ja myślę, że tylko przypadkiem tego samego dnia spotkać możemy je na Krupówkach, a na dobre trzeba zacząć poszukiwania nazajutrz od rana. Wyobrażam sobie zadziwienie cioci, bo nie spodziewa się nas wcześniej, niż za dwa tygodnie. Nie mogła naturalnie przeczuć projektu stryja, zgody ojca, misji[2] naszej i zamierzonego porwania.
— Chabówka! — szepnął Tadek z rozpromienioną twarzą.
Janek zerwał się z miejsca.
— Chwała Bogu. A to prędko! Zamknij koszyk, zwiń paski, te zapasy chyba zostawimy? Co zrobić z tą butelką? A walizka? gdzie walizka? acha, jest wszystko? Hej, jest tam kto? Po rzeczy! — wołał, wychylając się z okna.

— A podajcie mi te węzełki, to je wnet na wózek włożę. Pięknie pojedziemy, grzecznie, podług taksy[3], wesoło.

  1. Klimatyka — biuro opieki sanitarnej w miejscowościach leczniczych.
  2. Misja — posłannictwo, zadanie.
  3. Taksa — cena ustanowiona.