Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„wybuchły“ i nie mają jeszcze okrycia, płaszcza, gęstej atmosfery świecących gazów, od gwiazd nagich, nowych. I teraz obserwatoria europejskie, amerykańskie, fizycy, astrofizycy nastawiają aparaty, mierzą pilnie natężenie promienni kosmicznych w różnych kierunkach, sprawdzają hipotezę, która jest zresztą wspólną własnością d-rów Badego i Zwicky’ego z Pasadeny. Przyczynki nadchodzą z Amsterdamu i z gór szwajcarskich...
Podboje nie są przez to mniej ciekawe, że zwycięskie armie mają ostatnio jak gdyby nieco mniej Aleksandrów Macedońskich i Napoleonów, a więcej dzielnych szeregowców. Na zwykłych zjazdach i kolokwiach uczeni poruszają dziś kwestie, które ongiś — na przełomie wieków — wywoływałyby napewno rewolucję i nietylko w umysłach. Na jednym z dorocznych posiedzeń skromnego kalifornijskiego towarzystwa badania meteorów zabrał głos prof. C. B. Lipman i w zwięzłych tezach zdał sprawę ze swoich sumiennych prac i z długiej dyskusji, którą ogłoszenie jego zdumiewających wniosków spowodowało. Profesor Lipman znalazł po prostu przed rokiem we wnętrzu większych meteorów bakterie, wykonał skrupulatnie wszystkie doświadczenia kontrolne, uwzględnił wszystkie zarzuty swoich sceptycznych oponentów i stwierdza raz jeszcze stanowczo, że się nie omylił... Meteor rozżarza się mocno, przelatując przez atmosferę ziemską, ale tylko z wierzchu,