Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

indywidua, które... zupełnie nie rozumieją „trygonometrii sferycznej“! W takich czasach żyjemy! Sprawozdawcy piszą, że ta mowa wywarła piorunujące wrażenie na dwudziestu dwóch obecnych na kongresie starych Kownackich. Po czym babiny i starsi panowie udzielili podczas pauzy wywiady prasie. Tylko dwie trzecie zdarzeń ich zdaniem jest pod naszą kontrolą — jedną trzecią można dokładnie z góry przewidzieć i kto uważnie studiował horoskop Edwarda VIII, mógł był już dawno dostrzec w gwiazdach panią Simpson.
Wracając do rzeczy poważniejszych — różne można stawać zarzuty naszej epoce, ale w sprawach naukowych jest doprawdy demokratyczna, skromna, korzysta chętnie z rozsądnego doświadczenia prostaczków. Nie mamy już kół „wtajemniczonych“, nie oddaliśmy optyki i mechaniki w pacht kapłanom, jak Egipcjanie. Czytałem w piśmie wycinkowym fragmenty z książki pewnego nowoczesnego pedagoga amerykańskiego. Wpajał w pupilów słuszne przekonanie, że wszystko czeka dopiero na nich, na uczniów, na następców, że nic dotąd nie zbadano ostatecznie, że chemia, fizyka to tylko mnóstwo pytań bez odpowiedzi, że nie było dotychczas doskonałej szkoły, gazety, teatru, obrazu, muzyki, że świat ma jeszcze trwać lat kilkaset milionów a mózg ludzki rozwinął się dopiero niedawno, wiemy mniej, niż pół procent tego, co wiedzieć można i trzeba... Opowiada szczerze zadowolony,