Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Cichy dom. — Mózg świata. — Czarne słońce. — Następny „roberek“.

Byłem w Londynie dawno już, przed wojną i nie zwiedzałem miasta jak zwykły turysta, gość hotelowy. Przyjechałem — fizyk i asystent — w sprawach zawodowych i może dlatego noszę w pamięci od lat trochę dziwny „album widoków“ angielskich. Pamiętam mosty nad Tamizą, solidne gmachy gotyckie, City w godzinach giełdowych, wyfraczoną publiczność w dzielnicy teatralnej, ale przypominam sobie także laboratorium prywatne w mieszkaniu jednego z największych chemików ówczesnych, Ramsaya, ubogi Whitechapel i położoną gdzieś na krańcach imponującego miasta pierwszą w Europie „rafinerię“ radu, skromne podówczas zakłady British Radium Co.
Pamiętam też dobrze wizytę w czcigodnej Royal Institution... Najcichszy chyba z „gmachów publicznych“ świata. Wprowadzono mnie do biblioteki — nie o wiele znów większej od tych, które bywają w zamożnych domach pry-