Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

utwór — dużą książkę — pewnego zoologa europejskiego. Dostał z muzeum amerykańskiego zapomogę na zorganizowanie wyprawy, która na dalekim Celebesie miała szukać właśnie owego niezmiernie rzadkiego chrapiącego chróściela (z gatunku „podkasałych“ czyli brodzących). Poczciwy zoolog opowiada, jak się przedzierał przez zasłony z lian usianych kolcami, jak go cięły liście-szpady palm podzwrotnikowych, jak spał i jadł w ciepłych potokach deszczu, jak podchodził ptaka, jak nasłuchiwał nocami... Nawet point’a zjawia się we właściwej chwili i... poczciwy zoolog ma po prostu talent pisarski...
A może z tym talentem, to w ogóle przesada... Kto umie obserwować, kto wie, o czym mówi, ten słowa znajdzie. Zoolog w lesie podzwrotnikowym zbiera więcej materiału literackiego, niżby go zebrał przygodny poeta.
Nauka za granicą przedostaje się powoli do piśmiennictwa, redakcje zaczynają odczuwać „wartość dziennikarską“ badań przyrodniczych. „Science is news“ — taki nagłówek ma specjalna stała kolumna w jednym z wielkich pism londyńskich.
„Źródeł“ jest codzień więcej. Żeby jeszcze czytelnicy mnożyli się w tym samym tempie.