Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Bajka o kwaśnym ślimaku. — Oko Zworikina. — Dynia znakomitego Fermiego. — Klimat i śnieżyca w laboratorium. — „Yarovization“. — Witaminy na wiadra. — A może...

Jeden z miesięczników naukowych nowojorskich, opowiada w artykule redakcyjnym bajkę trochę zawiłą, ale zaopatrzoną w morał prosty, zrozumiały, słuszny i dostępny. Lat temu czterdzieści, biolog z Waszyngtonu, dr. Bartsch (dziś kurator „działu mięczaków“ w głośnym Instytucie Smithsona) studiował pilnie ślimaki z okolic bliższych i dalszych. Zauważył rzecz niezwykłą: brzuchonogi (nazwa zoologiczna) z rzeki Potomac wyglądają zupełnie inaczej, niż brzuchonogi ze strumieni, które do tej rzeki wpadają. Jaki może być powód tych różnic? Rzeka i jej dopływy niczym nie są od siebie oddzielone, czemu jeden mięczak ma wyraźną „strefę osiedlenia“ i nie przekracza pewnej linii granicznej, odcinającej posiadłości innego mięczaka? Biolog zbadał wodę chemicznie i doszedł do wniosku, że sam Potomac jest alkaliczny, a jego dopływy — strumienie — są z lekka kwaśne, jeden gatunek ślimaków żyje tylko w wodzie