Strona:Bruno Winawer - Jeszcze o Einsteinie.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozwodzili, ale istotnie każdy fizyk na ziemi, zastosowawszy naszą metodę, stwierdzi, że obrazek S jest z obrazkiem L jednoczesny.
Nareszcie tedy nadaliśmy pewien określony sens wyrazowi „teraz“, powiązaliśmy zdarzenia w różnych miejscach globu i możemy chyba zabrać Smithowi połowę majątku? Owszem, jeżeli ten człowiek nie jest zbyt wymagający, jeżeli wystarcza mu opinja uczonych ziemskich. Gdyby chciał mieć zdanie absolutne, obowiązujące wszystkie istoty myślące we wszechświecie — musielibyśmy machnąć ręką na całą sprawę.
Nie zapominajmy bowiem, że nasza ziemia jest „pokładem ruchomym“. Kiedyśmy wysyłali sygnał świetlny z Wenecji, Paryż biegł ze znaczną szybkością na spotkanie naszego gońca, kiedy ten goniec wracał z Paryża — Wenecja szybkim krokiem starała się uciec od niego. Czyż można się dziwić, że obserwator, umieszczony — dajmy na to — na słońcu, człowiek, który z ziemskim karuzelem nic wspólnego nie ma, powie: „pomiar, a zwłaszcza ta część, w której wykonywacie „korektę“, nie jest zupełnie ścisły. Obrazek L nie jest jednoczesny z obrazkiem S, ale z obrazkiem nieco wcześniejszym, bo w drodze powrotnej Paryż — Wenecja goniec wasz zmarnował trochę więcej czasu, niż w drodze Wenecja — Paryż“.
Doskonale! Korygujmy dalej! Ale skąd pewność, że to właśnie obserwator ze słońca ma głos rozstrzygający i że jego opinja jest dla całego kosmosu miarodajna? Słońce też jest w przestrzeni statkiem ruchomym — pędzi ku jakimś celom, ku jakiejś mecie w gwiazdozbiorze Herkulesa. Dlaczego mają nam prawa dyktować, dlaczego mają nam narzucać swoje „teraz“ fizycy ze słońca, a nie fizycy z Herkulesa? Nie możemy tych przywilejów byle komu oddawać.
Krótko mówiąc — niema i być nie może we wszechświecie obserwatora uprzywilejowanego. Każdy z nich ustala dla siebie i dla ludzi, w jednakowych z nim warunkach żyjących, co jest teraz, każdy ma odrębny, inaczej płynący czas, każdy określa prędkość światła jako wielkość stałą, bo światło jest tym gońcem, tym urzędnikiem, który fakty różne w czasie segreguje i rozmieszcza.
Poczynamy rozumieć doświadczenia Michelsona i de Sittera.