Strona:Bruno Winawer - Jeszcze o Einsteinie.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O pewnej porze wysyłamy z Wenecji sygnał świetlny. Ten sygnał robi znak na filmie paryskim, wraca i markuje film wenecki. Po tych dopiero operacjach możemy powiedzieć, który z obrazków paryskich jest jednoczesny z obrazkiem weneckim, czyli co się przytrafiło jednocześnie p. Smithowi i pannie Lavinji.


Jak widać z rysunku — obrazek paryski L, na który nasz delegat — promień świetlny — trafił, jest jednoczesny z pewnym obrazkiem weneckim S, leżącym pośrodku między punktami 1 i 2 (moment wyjścia i powrotu promienia).
Bez takiego segregatora — bez fali świetlnej — obyć się nie możemy. Mamy szereg faktów i zjawisk w Wenecji, szereg faktów i zjawisk w Paryżu. Jak ustalić, które z nich odpowiadają sobie nawzajem? Jak je rozlokować w czasie bez pomocy światła, albo bez pomocy jakiegoś gońca maratońskiego? Jaki inny związek — prócz naszych nałogów myślowych i przyzwyczajeń — łączy film paryski z filmem weneckim?
Chwila zastanowienia wykaże, że metoda nasza jest właściwie jedyną. Fizyk, jeżeli chce dać odpowiedź ścisłą na pytanie p. Smitha, musi jakoś zeszyć, skoordynować fakty weneckie z faktami paryskiemi. Używa w tym celu najszybszego gońca, to jest światła, wprowadza drobną „korektę“ i dochodzi wreszcie do wyniku prostego i dla wszystkich obserwatorów na ziemi zrozumiałego. Nie będziemy się też nad tem szerzej