Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kolenia ze czcią spoglądać będą!? Proszę sobie stąd iść! Nie pozwalam na porządki i na profanowanie tych rzeczy mokrą ścierką! Gdyby nie szacunek dla pani siwych włosów...
Józefowa chwyciła szczotkę za rękojeść, owinęła szmatę naokoło wyłysiałej deski poprzecznej i machnąwszy tem narzędziem kilka razy bez sensu, opuściła pokój.
Mec siadł na fotelu pod oknem, zdjął ostrożnie podartą, zakurzoną pokrywę z pogniecionego tekturowego pudła i wydobył paczkę zżółkłych arkusików, biletów wizytowych, kart pocztowych...
Tak! otrzymał tych kilka listów pochlebnych po rozesłaniu swej pracy doktorskiej. Niektórzy z największych pisali do niego wówczas „Szanowny Kolego“ albo „Szanowny Panie Doktorze“, winszowali mu, pytali o szczegóły, prosili o bliższe informacje. Przypomniał sobie domek w Heidelbergu, przy ulicy Zamkowej, zarosły bluszczem i winem, dni upalne, letnie i te godziny radosne, kiedy to owe listy uprzejme i gratulacje odczytywał po raz pierwszy.
Nagle zerwał się na równe nogi.
— Dosyć! Koniec! Nie będę butwiał i żółkł w zakurzonem pudle, jak te papiery! Trzeba się zdobyć na krok stanowczy, krok konkwistadora! Tyle różnych świństw