Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi, że raz wraz odrywał się od niej samorzutnie jakiś szpargał, spadał jak kamień, złom skalny w górach i napełniał pokój kurzem i hałasem.
— Trzeba tu zrobić porządek — mruczała starowina. — To tak nie może być. Lokatorzy z trzeciego narzekają, że coraz coś się wali. Sufit dudni! Rututu — pęc! I znów pęc — rututu!
Mimo gorących protestów „sublokatora z pod ósmego“ jęła wydobywać z wielkiego stosu podręczniki naukowe. Wytarła mokrą ścierką Macha, Darwina, fizykę Grimsehla i zabrała się do słynnego Kohlrauscha. Ten widocznie był kluczem pozycji, „przyczółkiem mostowym“, jak mówią chętnie strategicy po gazetach, bo nagle istna lawina runęła z hukiem na podłogę. Leciały zeszyty, broszury, książki w oprawach i oprawy bez książek.
Babina przeraziła się najpierw trochę, ale natychmiast odzyskała animusz i samopoczucie.
— Rupiecie jakieś! — mruczała. — Pudełka między książkami... To chyba można wyrzucić, nie?
— Co wyrzucić? To?! — krzyknął wielkim głosem „sublokator“. — Pani oszalała? Tego pudła szukam napróżno od roku! Tam są listy Ramsaya, Michelsona, listy odręczne laureatów Nobla! Pani chce wyrzucić na śmietnik karty o wartości muzealnej! Karty, na które po-