Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
ŚNIEG PADA. OSZUSTWO.

„Profesor“ cały ten wieczór a nawet znaczną część nocy spędził znów na rozmyślaniach, w swoim ubogim, nudnym pokoju. Siadał na kanapie, na krześle, na łóżku i próbował zdać sobie sprawę z wrażeń i przeżyć.

— Ludzkość poprostu wymaga ode mnie, żebym ją oszukiwał, nabierał... I właściwie wszyscy to robią. Taki Gulak naprzykład. Ma kartotekę, godziny przyjęć, księgę zamówień, prowadzi księgę dochodów i rozchodów. Płaci na rzecz skarbu podatek obrotowy. Z pozoru — to jest duża firma. Dyrektor przedsiębiorstwa. O piątej jedzie samochodem tu, o siódmej wpada do auta i każe się wieźć tam. Przed południem załatwia to, a po południu tamto. Jest jednym z tych, którzy mnie, próżniaka i darmozjada, potrącają na ulicy i nawet nie mówią „przepraszam“. Robi ruch w społeczeństwie, krząta się, ma minę zaaferowaną. Więcej nawet, ma miesiące dobre i miesiące złe, ma bilans handlowy. Nieprzewidziane straty, nieoczekiwane zyski.