Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan spojrzy! List! List do mnie z tamtego świata. Fresajzena znałem, proszę państwa. Miał fabrykę cykorji we Włocławku. Chodziliśmy razem do gimnazjum.
— Jeżeli ten człowiek chodził do gimnazjum, to dlaczego pisze niegramatycznie? — pytał Mec.
Ale zakrzyczano go natychmiast.
Gulak oświadczył, że jest zmęczony i że drugi seans na pewno się nie uda.
Otrzymał w przedpokoju honorarjum i poszedł.
Reszta towarzystwa siedziała jeszcze z godzinę w pokoju Husiatyńskiego. Dziennikarz mówił o literaturze spirytystycznej, o Lodge’u i Conan Doyle’u, o zjeździe metapsychików i Ewie C. Husiatyński skierował rozmowę na pewnego fornala, który stracił nogę skutkiem katastrofy czy wypadku, ale na seanse przychodził zawsze w całości.
— Jakim cudem takie rzeczy się dzieją? — mówił obywatel. — Dlaczego im się materjalizują organy nieistniejące? Kto dba o te szczegóły? Chciałbym usłyszeć zdanie profesora?