Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się do drzwi tak mocno, że Mec musiał wreszcie wstać i otworzyć. Oznajmiono mu wzamian za tę przysługę, że nie złożył w roku ubiegłym zeznania o dochodzie i że musi zapłacić 25 złotych tytułem kary.
— Nie dam panu dwudziestu pięciu złotych — rzekł Mec. — Tak mało ludzi mnie odwiedza w ostatnich czasach. Będę bardzo rad, jeżeli pan tu przyjdzie do mnie jeszcze raz z kolegą swoim, komornikiem. Uprzedzam tylko, że nie posiadam żadnych precjozów ani skarbów ukrytych. Trochę książek — makulatura, jak pan widzi i — aha! — kilka probówek ze sztucznemi fosforami, które sobie obserwuję od lat kilkunastu. Nie mają żadnej wartości realnej. Dowidzenia panu. Niech się pan pokłoni ode mnie wszystkim w urzędzie skarbowym.
Pożegnał urzędnika państwowego gestem, który podziwiamy nieraz tak bardzo w rzeźbach antycznych, muzealnych, narzucił rudą flanelową marynarkę na ramiona i długo jeszcze zastanawiał się nad podatkiem dochodowym.
— Ministerstwo skarbu wyobraża sobie widocznie, że ja tu świetnie prosperuję. Sprzedaję ludziom prawo Archimedesa, Boyla-Mariotte’a, zasady Newtona, wziąłem w pacht cały odwieczny dorobek umysłowy ludzkości i żyję z kapitału żelaznego, pogwizdując wesoło. Każdy