Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.
WSPOMNIENIA I TUBKA.

Skrawki i wycinki nieba nad dachami kamienic miejskich pociemniały. Lampy łukowe mieniły się na tle ciemno-sinem, jak sztuczne perły w witrynie jubilera. Sanki uwijały się pobrzękując zlekka między samochodami i włochate szkapy dorożkarskie wyrzucały przez nozdrza kłęby pary. W cichej kawiarence było w tym dniu wesołym jeszcze puściej i nudniej, niż zwykle.

— Aha! — rzekł Kozdrajski. — Dobrze, że pan przyszedł! Nie ulega żadnej wątpliwości: są istoty inteligentne na Marsie. Pewien Amerykanin chce się z niemi porozumieć zapomocą sygnałów świetlnych.
Potargał czuprynę, wepchnął niesforny półkoszulek do kamizelki, narysował kółko na marmurowym blacie.
— Jestem przekonany, uważa pan, że potomkowie nasi wymyślą sposoby i wprowadzą stałą komunikację międzyplanetarną. Powstaną biura emigracyjne i będą wysyłały ludzi zdrowszych i bardziej przedsiębiorczych