Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wtedy, kiedy jeszcze nic nie było i czy to prawda, że molekuły wszystkich ciał, a więc i tego solidnego hebanowego stołu fruwają w powietrzu.
Mec notował skrupulatnie w książeczce swoje honorarja. — Będę to musiał stanowczo zwrócić co do grosza jego spadkobiercom. Wyzyskuję nieszczęsnego szaleńca, wykładam naukę ścisłą człowiekowi niepoczytalnemu. Co pocznie warjat z prawami ciążenia?...
Kto wie zresztą, czy cała pedagogja nie opiera się na takich właśnie nieporozumieniach zasadniczych. Chociaż — może to on ma rację, a ja jestem idjota? Ma więcej pieniędzy ode mnie, własny salon, majątek ziemski, pija doskonałą kawę. Widocznie społeczeństwo doszło do wniosku, że jego trzeba lepiej odżywiać, niż mnie...

Tak się jakoś złożyło dziwnie, że niewidzialne nici, które łączą człowieka ze światem, pękały jedna po drugiej i w poniedziałek, wtorek, środę Mec nie wiedział, poco właściwie wstaje z łóżka.
Spotykał czasami znajomych na ulicy. Dawniej witali go uprzejmie, pytali „co słychać“, opowiadali o swoich triumfach, zapraszali „a zajrzyjcież, kolego, zobaczycie żonę, samochód, zagramy w bridge’a“... Ale z biegiem