Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W Pińczowie widziałem na rynku coś w guście ogrodu publicznego a w nim fontannę. Na szukanie śladów dawnéj wielkości nie miałem czasu, a co do serów, tom się dowiedział, że są podobne do wina Bordeaux, t. j. że dobrych serów pińczowskich tylko w Warszawie dostać można.
Gdyśmy się w dalszą drogę puszczali, już się dobrze ściemniało. Wkrótce wjechaliśmy pomiędzy dwie kępy drzew, szumnie przez naszego furmana lasem nazwane. Ciemności egipskie, w których się fantastycznie rysowały jakieś zgarbione drzew figury, znużenie i senność, wprawiły mój umysł w jakiś stan sprzyjający urojeniom, i choć moje antecedencye nie zdawałyby się dowodzić, iż należę do osób bardzo bojaźliwych; jednakże przyznać muszę, iż żałowałem grzeczności, którąśmy wyświadczyli jednemu z kapotowych obywateli miasta Pińczowa, wziąwszy go z sobą na wózek. Anuż — pomyślałem sobie, jest on w zmowie z furmanem i „urządzą“ nas obydwaj w tym „lesie.“ Byłaby-to wcale nie zła humorystyka.
Jechaliśmy po piasku, a więc bardzo powoli i bez turkotu, i dlatego szwargot prowadzony przez furmana i jego sąsiada na koźle mógłby dochodzić do naszych uszu, ale na nieszczęście spali obaj. Chciałem się przekonać, czy ten stan „niewinności“ był rzeczywisty.
— Słuchajcie! zawołałem, jakie w tych okolicach urodzaje?
— Chwała Bogu, dobre, rzekł obudzony z drzemki.
— Więc zapewne dobre robicie interesa?
— Były kiedyś dobre, aleśmy już zapomnieli, co to jest dobry zarobek.
— A to dlaczego?
— Bo szlachta biedna, ledwie że się trzyma i jak koń pracuje, aby tylko na wierzch się wydobyć, a kiedy szlachta biedna, to Żyd nic nie zarobi. Chłopy wprawdzie są bogatsze, ale żeby na nich zarobić złotówkę, to trzeba stracić zdrowia za trzy ruble. Tylko szynkarz i złodziéj zyska coś od nich, ale ani kupiec ani faktor. Niech-no pan dobrodziéj spróbuje gdzie na targu kupić u chłopa kilka korcy pszenicy, albo przypatrzy się, jak on kupuje chustkę albo sukmanę! Ze szlachcicem zupełnie co innego. On wié, jaka jest cena zboża w Kielcach i Warszawie, i dlatego prędko można dojść do zgody. A zresztą szlachcic to zawsze szlachcic i wié, że każdy żyć potrzebuje.
Tu przypadkowy nasz towarzysz do spółki z furmanem zaczęli nam opowiadać i o szlachcie i o chłopach i o urzędnikach i o sądach w ten sposób, że posądziłem ich, że zarażeni zostali „niedobrą wolą“. Naturalnie że tego powtarzać nie będę.
— Czy wiesz, gdzie jest hotel Bieńkowskiéj?