Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdym się dowiedział z „Wypisów“ iż piramidy egipskie jeszcze dłużéj budowano. Wprawdzie spokój ten zaburzyła na chwilę myśl, że dwusążniowe mostki nie są piramidami, ale wkrótce z jakiegoś „natchnionego“ wiersza dowiedziałem się, że dziś ludzkość w porównaniu ze starożytnością i średniemi wiekami ogromnie skarlała. I któżby pomyślał, że te marne mostki zaprowadzą mnie na drogę zwątpienia i zguby! A jednak tak się stało. W kilka lat potém przeczytałem, już nie wiem w któréj książce, artykuł o Galileuszu i znalazłem w nim owo słynne e pur si muove. Zdanie to ogromnie mi się podobało, polubiłem niezmiernie Galileusza i zacząłem robić nonsensowe porównania pomiędzy nim a Napoleonem I, a nawet owym Aleksandrem Wielkim, dla którego, bądź-co-bądź, więcéj miałem sympatyi aniżeli dla wszystkich innych zdobywców razem wziętych. E pur si muove! E pur si muove! powtarzałem sobie chodząc po pokoju i dopiéro od tego głośnego powtarzania odzwyczaiła mnie uwaga służącéj Scholastyki, która, jak zwykle mrukliwie, rzekła: nie słyszałam nigdy o „uporze zimowym.“
Ale to do rzeczy nie należy. Bądź-co-bądź owo „e pur si muove“ obudziło wrodzony mi „upór“ z nadzwyczajną siłą i zburzyło od razu całą wieżę początkowéj filozofii, wtłoczonéj mi w ten sposób, że się jedno drugiego trzymało tylko dopóty, dopóki nie zawiał wietrzyk krytyki. Pomiędzy innemi wystąpiły na wierzch owe mostki i zacząłem rozmyślać: prawda, że można wbród przejechać, prawda, że o „zwykłych“ podróżnych nie bardzo się trzeba troszczyć, prawda, że nasi architekci nie są tak genialni i energiczni jak budowniczowie piramid, ale w takim razie trzebaby było... albo wcale nie rzucać się na tak wielkie przedsięwzięcia, albo téż...
To „albo téż“ nabrało wielkiéj siły, gdym pojechał piérwszy raz za granicę i widział — o bogowie olimpijscy — całe mostki, bez wiech i drągów.
Nie darmo nasza literatura z piątego i szóstego dziesiątka lat jest zapełniona wycieczkami przeciwko „nowinkom zagranicznym.“ Gdybym nie odetchnął zaraźliwą atmosferą „przecywilizowanego zachodu,“ możeby nigdy w głowie mojéj nie powstała harda myśl o tajemnicy mostków, którą jeszcze obecnie lękam się wyjawić.
Te wspomnienia i rozumowania cisnęły mi się do głowy, gdyśmy dojeżdżali do Pińczowa, który niegdyś słynął heretykami Aryanami, a teraz cieszy się zaszczytną i żadnéj nienawiści niewzbudzającą sławą suchych serków. Pomyślałem, że to powinno być nauką dla każdego człowieka: zamiast się zajmować filozofią lub tajnikami mostków i dróg, lepiéj fabrykuj serki a będziesz się cieszył sympatyą „ziemskiéj“ i „nieziemskiéj“ policyi... jak się należy.