Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

my, warszawiacy, tracimy na tém, o tyle szlachta i chłopi zyskują. Nawet głowa moja tak dalece się rozkiełznała, żem ośmielił się pomyśléć: „może wina drożyzny nie spada całym swym ciężarem jedynie na faktorów, może jest ona wynikiem przyczyn bardzo naturalnych i koniecznych, wielkiego zażądania towaru a małéj jego ilości, utrudnionéj przez rozmaite niezależne ani od producentów ani od faktorów ani od konsumentów okoliczności.“ Na szczęście jednak profesor T. mój towarzysz, któremu zawdzięczam projekt niniejszéj wycieczki, mającéj głównie na celu obznajmienie się z najnowszemi badaniami geologicznemi, prowadzonemi dla poznania możliwości odkrycia soli w południowych powiatach naszego kraju, że prof. T. powiadam, skierował myśl moje na jakiś temat geologiczny i odprowadził ją od śliskiéj drogi wiodącéj wprost do niepopularności w pewnych kółkach.
Lecz widocznie los uwziął się na mnie, aby mi na każdym kroku zaprzątać głowę kwestyą faktorsko-mięsną, od któréj kontent byłem żem uciekł z Warszawy na łono natury. Zaledwie pozbyłem się owiec, aż tu znowu pojawiają się gęsi.
— Hej! ojcze! dokąd te gęsi pędzicie?
— Do Siewierza, wielmożny panie!
— A komuż je tam sprzedacie?
Chłop spojrzał na mnie z odcieniem jakiéjś ironii.
— Oj zebym ino tyla miał, ileby miemcy kupili!
— Ale czy dobrze wam zapłacą?
— Gdyby nie płacili dobrze, tobyśmy gęsi nie pędzili na jarmark. Co mi za niewola! — dodał uśmiechając się z mojéj naiwności.
Po gęsiach znowu nastąpiły owce i znowu usłyszałem odpowiedź: do Siewierza.
Zadałem więc towarzyszowi memu pytanie, jak należy patrzéć na podobne zjawisko? Z jednéj strony wywóz pobudza do rozwoju produkcyą krajową i bogaci wytwórcę, z drugiéj następuje ogólna drożyzna, która i na producencie się odbija. Zgodziliśmy się, wedle poprzedniéj opinii ekonomicznéj, iż stan taki uważać należy za pomyślny. Ale co na to powie biedny ludek warszawski, który zawsze się gniewa, ilekroć widzi pędzoną w piątek nierogaciznę ku kolei prowadzącéj do Niemiec?
Tu znowu wyrwał mnie zpośród niepojętych dla mnie wątpliwości mój towarzysz, zacząwszy opowiadać, jak to Prusacy doskonale pojmują wartość geologii, jak nie szczędzą na nią kapitałów, czego najlepszym dowodem jest ekspedycya Roemera, na którą rząd pruski wydał 100.000 talarów. Wyprawa ta nie wahała się przejść granicy polskiéj, dokonać badań, jedynych u nas co do dokładności