Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żenia, jakie na nas uczyniła pełna zapału dla nauki osobistość p. Sapulskiego.
Tutaj już wreszcie spotkaliśmy się z panem Michalskim. Wkrótce jednak musieliśmy się z nim rozstać, zatrzymywał go bowiem w Miechowie interes naukowy..
W Miechowie, jako w „mieście“ nie podobna było dostać wózka chłopskiego i trzęśliśmy się aż do Wolbromia, na bryczce pocztowéj, którą chyba sam dyabeł wynalazł na udręczenie ludzkości. Przytém szosa była nieznośna. Zastanawiałem się, dlaczego poczta nie używa zwykłych wózków, które chyba nie są droższe od bryczek, ale do żadnego uzasadnionego wniosku dojść nie mogłem. Nic dziwnego, bo podkładem mojéj myśli była racyonalność i celowość urządzeń téj instytucyi.
Okolica w téj stronie przedstawia widok dość urozmaicony. Od południa ciągną się w ogóle nagie wzgórza z powyrywanemi jarami, od północy i daléj ku Wolbromowi — lasy i pola uprawne.
O Wolbromiu, choć to miasto prowadzi najznaczniejszy handel w okolicy, wolę zamilczéć. Sądzić o nim z pozoru byłoby zbyt wielką złośliwością.
Za to, po wyjeździe z Wolbromia wynagrodzeni zostaliśmy widokiem lasu, dużego, prawdziwego lasu. Gdy spojrzysz czytelniku na las, wielki, ze staremi drzewami „istniejący“ pomimo ciężkich dla drzew czasów, pomyślisz, że on należy do magnata lub do rządu i nigdy się nie zawiedziesz. Jest-to własność rządowa.
Panująca obecnie w Prusach gorączka anneksyi górniczych terytoryów polskich, nie przyjemnie w téj okolicy ochłodzoną została. Jakiś Niemiec kupił w tém miejscu kopalnię kamienia litograficznego, nie zbadawszy ile jest wartą. Poprzestał tylko na obejrzeniu zewnętrznéj części pokładu, z którego dobyty łupek, równał się co do dobroci słynnemu kamieniowi Solenhofeńskiemu. Ale po wyeksploatowaniu tego co było na wierzchu, nastąpiły warstwy łupku nie zdatnego nawet do mniéj delikatnych robót litograficznych. Powiadają, iż Niemiec stracił na tém 40,000 rubli. Szczerze go nam żal, bo kraj z pewnością nicby nie stracił, gdyby miał bogatą, choćby należącą do Niemca kopalnią kamienia litograficznego.
Faktu istnienia, choćby tylko kawałka wybornego łupku, wyrównywającego solenhofeńskiemu, nie należałoby zostawić bez dalszych następstw. Wypadało-by zbadać ostatecznie, czy pierwotnie nie było go więcéj wśród skały gorszych własności, czy został zmyty i czy gdzie w okolicy nie oparł się wymuleniu ciąg jego dalszy.
Na krańcu lasu stoi poważna ruina zamku Rabsztyńskiego, oddzielając tętniące życiem roślinném lasy wolbromskie od jałowéj po-