Strona:Bronisław Gustawicz - Kilka wspomnień z Tatr.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

już je wyparły modne pogańskie wyrażenia: Dzień dobry! Dobre południe! Dobry wieczór! Synowie cywilizacyi, bez religii ale i bez moralności, nie znają już odpowiedzi na powyższe prawdziwie ludowe pozdrowienie: „Na wieki wieków. Amen“. A gdyby zgoła owo pozdrowienie wymówić mieli, podławiliby się a przynajmniéj językiby sobie powykrzywiali.
Takich szczegółów zebraćbym mógł daleko więcéj, nie chcę atoli trudzić niemi szanownego czytelnika; zresztą znane są one tym, co w Zakopaném bywają i zdrowém okiem na lud zakopiański się patrzą; nie przemawiają one bynajmniéj za Zakopianami i wątpię, aby dzisiaj upatrywał kto w nich owych świętych, uczciwych, pełnych czucia i zacności, religijności i moralności ludzi, za jakich udawali ich niektórzy z piszących o Tatrach. Wiele z ich własności ujemnych rozwinęło się dopiéro za zetknięciem się z tak zwaną inteligencyą, która im przyniosła zarazę moralną, i wyzuła z szanowania religii; zresztą coby niekorzystnego powiedziéć można o Zakopianach, o wszystkich Podhalanach da się powtórzyć, a o niektórych w daleko wyższym stopniu np. o Polanianach czyli Kościeliszczanach, Bukowinianach, Białczanach i Brzeżanach. A jak wszędzie są wyjątki, tak i tu znajdować się będą, i te wyjątki zaciérają znowu niekorzystne wrażenie, jakie ogół sprawia[1].

(Dalszy ciąg nastąpi).



  1. Obacz wyborne uwagi Wł. L. Anczyca w rozprawie: „Zakopane i lud podhalski“. „Tyg. Illustr.“ T. XIV. Warszawa, 1874. Nr. 341 i 342.