Strona:Bronisław Gustawicz - Kilka wspomnień z Tatr.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pyłu i niemiłych zapachów lwowskich. Inaczéj ma się rzecz z samém wejściem na pomienione szczyty. Góral ma téż tyle rozumu, skoro za piérwszy lub ostatni dzień wyznaczono mu wynagrodzenia piéniężnego (krom żywienia) 2 złr., że za samo wejście przynajmniéj raz tyle jeszcze żądać ma prawo. I powiedziałbym, że góral ma słuszność i rozumniéj rachuje, niż to uczyniło towarzystwo tatrzańskie. Zresztą nie wszyscy przewodnicy posiadają te książeczki a podróżni wcale się nie troszczą o to, aby sumiennie wpisać, jakim się znalazło przewodnika; wpisują się pochwały, na które wcale nie zasłużyli, a pomijają ujemne strony, o którychby nie należało zamilczéć, boć są i tacy, którzy się podejmują przewodnictwa w miejsca, w których sami nie byli, których nie znają, narażając podróżnego na nieprzyjemności i zawód mu czyniąc.

Najgłówniejszém źródłem wielu złego tyczącego się przewodnictwa, są jednak niektórzy piéniężni goście krakowscy i warszawscy. Ci nietylko przepłacają przewodników, lecz zamawiają ich wyłącznie na swoje usługi na cały czas swojéj w Zakopaném bytności, czy gdzie idą, czy nie idą, nie pozwalając im przez cały ten czas z nikim innym chodzić. Wycieczki tych panów trwają zazwyczaj dni pięć do tygodnia, a jednemu z nich nie wystarcza jeden przewodnik, lecz musi ich miéć od razu kilku, przytém ćmę chłopów niosących namioty, jadła i napitku niemały zasób dla tylu ludzi, i dopokąd można wloką się te zapasy na wozach, i z ludzi kto może, siada, trzeba téż muzyki, ażeby po rozbiciu obozu nikomu się nie przykrzyło; co zaś najsmutniejsza, to do tego taboru zaciąga się nawet wielu takich, których w myśl § 1 i 3 statutu towarzystwa tatrzańskiego w żaden sposób z sobą braćby nie należało, a przynajmniéj żaden członek Towarzystwa tatrzańskiego takby sobie postępować nie powinien. Przytém obejmuje się górala za szyję i chodzi się z nim tak publicznie po ulicy, jakby juhas z frajerką[1] jaką, szepcąc mu coś do ucha; nie dostawało tylko jeszcze, żeby się w twarz na ulicy całowano. Dodać należy do tego sprowadzanie górali do Warszawy, oprowadzanie ich tam po teatrach i salonach i t. d., a nie trudno będzie przyznać, że obok wielu zarzutów czynionych od dawna, szczególnie Warszawianom, dla ich szkodliwego wpływu na Zakopian, także powyższe postępowanie wcale nie zasługuje na pochwałę; nie jest ono bowiem skutkiem chwilowego szału, gdy za pokazanie drogi lub życzenie przy kichnięciu, rzucano papiérkami (złr.), gdy za talérzyk poziomek wartości 5 kr. dawano po papiérku, dla tego, że w Warszawie równa ilość kosztuje rubla, i jakby Zakopane co do cen koniecznie zamienić wypadało na Warszawę; lecz

  1. Juhas (nie juchas!) oznacza pasterza owiec, owczarczyka. Jestto wyrażenie węgierskie „juhásy“, pochodzące od słowa „juh“ t. j. owca.
    Frajerka, także fryjerka, oznacza kochankę, zalotnicę. Wyrażenie, pochodzące od niemieckiego „der fréier“, prawdopodobnie sprowadzili urlopnicy.