Strona:Bronisław Gustawicz - Kilka wspomnień z Tatr.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczególnie gdyby mu ztąd jeszcze pracy i zachodu przybyło. Jednak traktyernictwo pomienione nie jest wcale niekorzystném zajęciem, bo jeżeli góral, sam z natury chciwy, podejrzliwy i skryty, przyznaje się do zysku 500 złr., to śmiało przypuścić można, że takowy czynił co najmniéj, dwa a może trzy razy tyle.
Trzecią ważną rzeczą w Tatrach jest przewodnictwo. Dawniejszemi laty, gdzie przybyłych rzeczywiście dla zwiédzania gór było mało, gdzie bardzo wiele szczytów wcale nie zwiédzano, bo je uważano za nieprzystępne, a nawet na przystępne, na które jednak wejście wymagało dłuższego czasu, większego, że tak powiem zachodu, więcéj odwagi i wytrwałości, jak np. na Lodowy, mało kto chodził, dwóch, lub trzech dobrych przewodników tak wystarczało, że i ci niewiele mieli zajęcia i rzadko kiedy wszyscy trzej równocześnie byli zajęci. Było także można zamówić sobie przewodnika na kilka dni wprzódy, a zadowolony był z zapewnionego na ten czas zarobku. Dzisiaj z lepszych przewodników (z wyjątkiem może jednego) żaden w ten sposób godzić się nie chce, chyba żeby go porządnie przepłacono; czeka on ostatniéj chwili i patrzy, gdzie się lepiéj obłowić może. Dziś liczba dobrych przewodników nie powiększyła się w równym do potrzeby stosunku.

(Dalszy ciąg nastąpi).