Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wał mi przyjazd do Hamptonu, jeżeli będę w możności wybrać się z nim na cały miesiąc na Północ. Przyjąłem propozycyę bez wahania. Gdym przybył do generała, przedstawił mi on swój plan podróży do znaczniejszych miast Północy, gdzie przez miesiąc będziemy urządzali metingi i przemawiali na nich obaj. Można sobie wyobrazić moje zadziwienie, gdym się dowiedział, że te zebrania nie będą się odbywały na rzecz szkoły w Hamptonie, ale wyłącznie na korzyść Tuskegee, i że wszystkie koszta podróży opłaci zakład w Hamptonie.
Generał Armstrong dał mi do zrozumienia bez zbytniego nacisku, że chciał tym sposobem zaznajomić mnie z mieszkańcami Północy i dać mi możnośc zebrania funduszów na zbudowanie „Alabama-Hall.“ Każdy inny człowiek, mniej szlachetnego charakteru i mniej szerokich poglądów, byłby się obawiał przynieść uszczerbek zakładowi w Hamptonie, kierując napływ pieniędzy w stronę Tuskegee, ale takie uczucie obce było wzniosłej duszy generała Armstronga. Był to człowiek zbyt znakomity, żeby się zniżać do małostek — zbyt dobry, żeby się zniżać do samolubstwa. Wiedział on dobrze, że ludność Północy, dając pieniądze, czyniła to dla ucywilizowania murzynów w ogólności, a nie dla podtrzymania tego lub innego zakładu w szczególności. Rozumiał i to, że chcąc Hamptonowi nadać właściwą siłę, trzeba z niego uczynić środek dzieła, którego dobroczynny wpływ odbije się na całem Południu.
Co się tyczy przemawiania w miastach Północy, generał dał mi radę, której nie mogę przemilczeć, bo uważam ją za najlepszą, jaką dać można, i stosującą się do wszystkich i wszędzie przemów publicznych. Generał mówił:
— Niech każde twoje słowo zawiera w sobie myśl.
Starałem się zawsze stosować do jego rady.
Przemawialiśmy w Nowym-Yorku, Brooklynie,