Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cierpień i gorączki przyrastają owe obce dodatki do organizmu głównego. Dziś już pełnią one funkcye im przynależne dość dokładnie; niektóre części ich zlały się zupełnie z całością, inne jeszcze, podobne do niezagojonej blizny, zachowują odmienny wygląd i wielką wrażliwość. Powoli jednak zarosłaby i ta rana, nienaturalna wrażliwość ustąpiłaby miejsca poczuciom normalnym, gdyby nie ekonomiczne znachory, które co chwilę podnoszą bandaż, kolą i krają miejsce zbolałe, a w najlepszym razie okładają je maściami — z żółci i octu.
Ci, którzy przez parę lat pełnili w społeczeństwie naszem rolę kumoszek, dokuczliwych jak komary i ciemnych, a mimo to wierzących w swoje wiadomości medyczne — ci panowie wiedzą o kim mówię. Zaognienie sprawy żydowskiej, jakie w ostatnich czasach miało miejsce, niczemu więcej tylko ich dobrej woli zawdzięczamy. Powiadam: dobrej i nie cofam tego.
Wszystkie przecież baby i znachorki, leczące po wsiach naszych febrę i różę, tyfus, kołtun i cholerę, wszystkie one, choć setki ludzi wyprawiły na świat lepszy — działają też w dobrej wierze.
Mamże jeszcze wspominać o tułających się przez lat parę w pismach naszych artykułach wstępnych, a właściwie występnych, o kwestyi żydowskiej i niemieckiej, przy odczytywaniu których my autochtoni, dostawaliśmy mdłości, a żydzi i niemcy konwulsyi?... Dam pokój, kwestya bowiem żydowska, jako środek drażniący społeczeństwo, została już pogrzebana, a właściwie weszła na drogę rozsądną. Gazeta Lubelska, Kuryer Codzienny i Wiek,