Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdybym ja był gabinetem, pomyślałbym na seryo o przylepieniu nowych kartek, a co więcej o wydrukowaniu takiego katalogu, z którego o oglądanem zwierzęciu możnaby się czegoś dowiedzieć. Gdybym to ja był, bagatela!... lecz czemżeby był w takim razie gabinet?...
Już to nasza nauka owinęła się w taką togę nieprzystępnej dla profanów mądrości, takiej mądrości, ale to takiej mądrości, że doprawdy zwykły człowiek nie ma nawet ochoty podnosić tej zasłony Izydy, z góry spodziewając się, że znajdzie pod nią pustki.
Jest tu także podobno biblioteka, jeszcze coś i jeszcze coś... Ach, Boże! czegóż bo u nas niema? ale wszystko hermetycznie zamknięte; widać dlatego, aby przypadkiem nie uciekło.




17 Listopada.
Pretensye publiczności do kolei parowych i konnych. — O potrzebie domu noclegowego w Warszawie. — Szkoła wieczorna w Lublinie. — Pług wietrzny i parowy. — Nasze restauracye. — Notatk z bieżących i zeszłorocznych gazet.

W tej chwili odebrałem liścik następujący:

Łaskawy Panie!

Racz mi pan donieść, na jakich (rozumie się legalnych) drogach możliwe jest urzeczywistnienie poniżej wyszczególnionych pragnień ogólnych: