Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pomieścić się może najkorpulentniejszy człowiek w Warszawie.
2. Szyby, osadzone w górnej pokrywie latarń, nie mają sensu, przepuszczają bowiem światło tylko do nieba, które ani gazowego, ani dessauskiego oświetlenia nie potrzebuje.
Obu tym defektom łatwo zapobiedzby mogły latarnie cylindryczne z białego szkła, z reflektorami u góry. Nie pojmuję, dlaczegoby prawd tak prostych nie mogli zrozumieć technicy Dessauskiego towarzystwa.
Czyżby węglowodory aż tak szkodliwie oddziaływać miały na poglądy ludzi, mających z niemi stosunki?...
Ponieważ mowa o oświacie, musimy więc przy ogniu tym upiec jeszcze ze dwie pieczenie.
Podobno jest tu w Warszawie jakiś gabinet mineralogiczny, o którym publiczność nie ma idei. Wartoby go więc otworzyć, a przed otworzeniem rozpakować zbiory Pusch’a, największego badacza formacyi krajowych. Może być, że zarządowi gabinetu chodzi o to, aby z cennych zbiorów nie stracić nawet kurzu, który paki okrywa, ale na to jest sposób. Kurz można zebrać w słoik, a zbiory umieścić w szafach.
Jest tu także podobno i gabinet zoologiczny, a w nim zwierzęta, opatrzone nazwiskami łacińskiemi. Ciekawym bardzo, kogo nazwiska te nauczą, a bardziej jeszcze, czego nauczy gabinet, nie posiadający katalogów, naturalnie zrozumiałych dla publiczności?