Strona:Bogusław Adamowicz - Wesoły marszałek.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głos zabrał najstarszy z gromady, chrząknąwszy parokrotnie z wielkiem namaszczeniem:
— Tak, to tak. Ale jak zgadnąć, która najładniejsza? W tem sęk. Ja stary już nawet nie pamiętam, na czem ta ładność polega.
— Najładniejsza Sońka — któż temu zaprzeczy? pośpieszył wtrącić Żmych, z całą przebiegłością.
— Pewnie że ona, gdy tak wszyscy mówią. Ale druga?
— Druga?... i to wszyscy wiedzą, kto druga.
— Ale ty nie wiesz?
— Może i wiem...
— To powiedz.
— Czy czasem nie Kulinka?
— Ho! Ho! odezwał się Hypko, zarazem zły i dumny. Skąd znachorowi znać się na urodzie panien. On tylko na djabłach zna się.
— Dobrze Żmych mówi. Kulinka — druga ładna, potwierdził znów najstarszy.
— A mnie się widzi, zabasował kowal, że najładniejsza ze wszystkich dziewek — to Marycha.
Na to parsknięto śmiechem.
Marycha koszlawa garbuska, postrach i pośmiewisko chłopców, była właśnie córką najstarszego.
— Ha, ha! Choć ja już i wzrok tracę, to wi-