Strona:Bogusław Adamowicz - Wesoły marszałek.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nim pop się czego domodli, można długo czekać, — zagaił przewodniczący. A czas już wielki... —
— Tak, czas już wielki... potakiwano chórem.
— Tak, czas już nam się zabrać do „orania wody“. —


Zwyczaj orania wody starszy od chrześcijaństwa, dziś jeszcze w zakątkach Rusi bywa praktykowany. A w owych czasach powszechnem cieszył się uznaniem, szczególniej zresztą do gustu przypadając babom, które dzięki niemu przynajmniej raz w życiu, przy nieurodzajach, miały sposobność odegrania głównej roli w publicznych ceremonjach. To one brały w ręce ster tej ważnej sprawy, wynosząc się poniekąd do godności dawnych pogańskich kapłanów.
Mężczyzni nie mieli tu nic do robienia i może w duchu byli radzi, że nie przykładają rąk do tej roboty...


Przyszło południe, najupalniejsze w lecie. Wszystko w naturze, rzec można, było już suchsze od prochu — (wszystko co należało do gramatycznej kategorji — istot nieożywionych)! Istoty ożywione ginęły z braku wilgoci.