Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wspaniałym ogrodzie, który zarazem był i najweselszem miejscem w ojczyźnie, miejscem jubileuszowych obchodów, wojskowych ćwiczeń i poobiednich przechadzek.
Grała tam codzień muzyka. Drogi usypane były złotym piaskiem; drzewa udekorowane monogramami cesarza i niezliczoną ilością różnokolorowych latarek. Co wieczór alejami przechadzały się tłumy, przyglądając się budującym ducha widowiskom, po których bywa sen zdrowy i lepszy apetyt. Przed ciekawszemi miejscami wolno było zatrzymywać się dłużej i klaskać w dłonie, wydając przepisane okrzyki.
Przedwstępne »słodkie połechtania«, którym poddano wynalazcę, miały trwać trzy dni. Były one, w całem znaczeniu słowa, bez zarzutu.
Postawiony przed osobliwem, specyalnie dlań skonstruowanem przesubtelnem jakiemś »perpetuum mobile«, Fu nieco się skrzywił, wyrazem strachu, nie pozbawionym zresztą i zaciekawienia. I nic dziwnego. Najgenialniejszy nawet odkrywca, jakkolwiek jest pewnym skuteczności swego wynalazku, zarówno jak i lekarz doskonale wypróbowanego środka, nie w każdej chwili są skłonni do wykonywania tak na zawołanie próby, a to tembardziej, gdy ma się odbyć ona na ich własnej osobie... Więc Fu się skrzywił