Strona:Bogumił Hoff - Wyprawa po skarby w Tatrach.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i odważny, uzbrojony w dzidę, lub mocny, długi nóż, w rodzaju kindżała. Rewolwer w obec niedźwiedzia jest bronią nietylko bezskuteczną, ale co więcej nawet, niebezpieczną, gdyż nie zabija, nawet nie rani, ale rozdrażnia tylko więcej zwierzę. W każdym razie, szczęśliwy byłem, że moje zaznajomienie się z tą bestją skończyło się tak pomyślnie i otwarcie przyznaję się, że w chwili widzenia się z nią, zapomniałem o przyrzeczeniu danem myśliwym.
Tymczasem przebyliśmy gęstwiny kosodrzewiny i wspinaliśmy się około Mnicha wyżej i wyżej. Podczas tej drogi, na dole, około Rybiego, usłyszeliśmy kilka strzałów i żałowaliśmy naszego olbrzyma, że może właśnie padł ofiarą waleczności nemrodów: jak się jednak później dowiedziałem, uszedł on dzięki ich pudłowaniu.
Dostaliśmy się w końcu na wązki grzbiet za Mnichem i tutaj zaczęła się nasza najniebezpieczniejsza przeprawa. Tak z jednej, jak z drugiej strony tego grzbietu, otwierała się przepaść głęboka: z prawej łagodniejszy był spadek, ale za to z lewej strony ściana prostopadła do prawie bezdennej otchłani. Przepaść ta nie bardzo była szeroką, lecz za to prawie niedostępną, gdyż dokoła otoczoną stromemi skalistemi ścianami. Nie można było spojrzeć na dół bez zawrotu głowy, a z tego ciemnego, olbrzymiego dołu wiał chłód przejmujący grozą.
Pawełek opowiadał mi, że prawie rok rocznie przepaść ta pochłania ofiary chciwości. Okolica ta bowiem Tatr uchodzi, w mniemaniu górali, za główny skład skarbów. Szczególnie od czasu zjawienia się owego jegomości, zachodzą tam często poszukiwacze złota, po największej części żebracy ułomni, z których nie jeden przypłacił życiem żądzę bogactwa.
W przeciwległej ścianie, zupełnie prostopadłej do dna przepaści, pokazał mi Pawełek w górnej części dziurę, mającą około metra średnicy, objaśniając zarazem, że to jest wejście do jaskini, w której, podług tradycji, ukryte być mają znaczne skarby. Jaskinia ta służyła bowiem w dawnych czasach zbójom za bezpieczne schronisko i tam też gromadzili oni swoje łupy. Zbóje wytępieni zostali, a skarby ich pozostały tam, gdyż nikomu dotąd nie udało się dostać do ich skarbca.
Zwróciłem uwagę Pawełka, że to chyba tylko legienda, gdyż przystęp do tego otworu jest zupełnie niemożliwym, ponieważ ściana granitowa, olbrzymiej wysokości jest zupełnie prostopadłą, a otwór znajduje się w wyższej części; ani więc