Strona:Bogumił Aspis - Sen odrodzenia.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dopiero-m odczuł w swej duszy nadzieję,
Że dojdę przez Nią — prawdy upragnionéj...
I zszedłszy zaraz w swym śnie znów na ziemię,
Gdy-m po zbudzeniu rospoczął znów życie,
Usłyszał w piersi dawne serca bicie,
W świat znowu spojrzał i na ludzi plemię, —
To mi się niebo zdało jak... ze słońca,
Ludzie, — jak w gwiazdy ubrane anioły,
Myśli, — jak w wieczność lecące sokoły,
A ziemia, — niby kochanka płacząca!...
I takiem czuciem objąwszy świat cały,
Miłością wszystko powiązawszy społem,
Długo tak jeszcze pod Górę się piąłem,
Gdzie mi się brzaski Prawdy zjawić miały;
A com rospoznał w mgłach ziemi i daléj,
Tak pnąc się myślą, z świętem serca mrowiem
Ku swojéj Pani, — tego już nie powiem,
Bobyście chyba mnie... ukrzyżowali!...
............
Uwierzcie tylko, że są wśród was bogi,
Którym wy nieraz darmo się kłaniacie,