Strona:Björnstjerne Björnson - Tomasz Rendalen.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niemal zawsze zdarzało się, że przy oczyszczaniu rowów i kanałów dworzyszcza, znajdywano w nich zwłoki dzieci. Kurt pędził żywot rozwiązły ze służebnemi i kobietami, jakie zwabiał do siebie.
Pewnego razu przybył do miasta, nie na długo przed śmiercią Kurta, odbywający podróż wizytacyjną, czcigodny, zmarły już biskup Christjansandu, magister Jersin. Kurt posłyszał o tem i poprosił o zaszczyt przyjęcia i ugoszczenia u siebie dostojnego gościa, który mu też nie odmówił tej łaski. Kurt wyjechał naprzeciw niego okrętem, zabierając miejscowego proboszcza, radę, wierne sługi króla i mnóstwo obywateli. Ku czci biskupa wyprawił na pokładzie wielką ucztę i wszyscy, wysiedli na ląd w takim stanie, że się zrobiło istne widowisko. Kurt prowadził biskupa, a gdy doszli do schodów pałacu, gość obrócił się i głośno, tak, że wszyscy słyszeli, oświadczył, iż nie widział w całym kraju równie wielkich i wspaniałych schodów. Na to odparł Kurt:
— Schody te, Wasza Miłość, posiadają jeszcze i tę właściwość, że dużo więcej po nich w górę wstąpiło dziewic, niż zeszło na dół.
Słyszałem to od pewnego młodego podówczas człowieka, który stał u drzwi z puharem powitalnym, by go wręczyć panu domu, który przypił do gościa i podał mu napój. Człowiek ów, późniejszy rad ny Niels Ingebrechtson, był podówczas pisarzem u Kurta i wszystko mi opowiedział.
Musimy też wspomnieć o śmierci Kurta. Stało się, że przybył do miasta chłop z żoną i córką, a chociaż dużo było w mieście chłopów, nikt nie widział dorodniejszych ludzi. Doszło to do uszu Kurta przy biesiadzie, a zwłaszcza wysławiano piękność córki. To też nazajutrz, zjawili się oni w dworzyszczu, jako goście pana domu.