Strona:Biszen i Menisze.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I w ich ramiona rzucił mołojca;
Szczęśliwy, gdy mógł smętne pocieszyć·
A zagrożonym z pomocą spieszyć.
Potem przed pańskie przywiódł oblicza
Tysiąc turańskich jeńców w okowach;
A szach w serdecznych mówił doń słowach:
„Pij z czary życia same słodycze!
Tys naszą, tarczą, naszym zaszczytem;
Mężny i mądry, łagodny przytém,

Zdrowie niech kwitnie na twojej twarzy!
Bez ciebie berło moje nieważy!
Szczęsny Sal, nawet w śmierci godzinie,
Kiedy się w takim przeżyje synie;
Szczęśliwy Sabul, kolebka twoja,
Kiedy takiego dał mi heroja:
Szczęśliwy Iran, szczęśni Pehlwani,
Kiedy im hetman taki hetmani;
Lecz jam szczęśliwszy szczęściem trzykrotném,
Kiedy mi służysz sercem ochotnem!“

Tu szach do Giwa rzecz swoję zwrócił:
— „Widzisz, cierpienia twoje Bóg skrócił;
Wszystko on robi na dobro nasze:
Rustem ci wraca stracone ptasze.”
A Giw zaś na to: — „Szczęściem i chwałą
Oby cię niebo przyozdabiało!
Rustem niech służy tobie walecznie;
Sal, takim synem cieszy się wiecznie!”

—————