Strona:Biszen i Menisze.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXVIII.
Kai-Chozru wyprawia gody

 
Teremy Chozra przepychem płoną:
Przedniejsze pany w gości sproszono.
Gdy się nasycą już biesiadniki
Otwarto izbę do pijatyki.
A tom, śpiewączki krasne jak róże,
Cześnicy z winem trzymali kruże;
W gęśle dzwoniące lutnistów grono
Każdy ozdobion cenną koroną;
Palcem tych grajków struny dotknięte,
Słodką dla ucha miały ponętę;
A zaś na gości z złotego dzbana
Tryskała wonna woda różana.
Chozru na tronie pięknemi rysy
Jaśniał jak księżyc ponad cyprysy.
Wszyscy witezie w ten wir porwani,
Z zamku wychodząc byli już pijani.
 
Noc ustąpiła światłu dziennemu;
Rustem do szacha po podróżnemu
Wszedł i upraszał:-„Pozwól mi panie
Wrócić do mego domu w Sistanie“.
Szach mu dał chylat z wielkim zaszczytem.
I czarę pełną pereł dał przytém;
Czoło klejnotną ubrał koroną.