Strona:Baśń o dziadowym synu, co królem został.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ze wzruszenia niebożę
Blednie, trzęsie się cały.

Wtem się ozwą sędziowie
— Możeś, chłopcze, niewinny,
Może tego dworskiego
Zabił w boru kto inny?

Lecz aby nas przekonać
Musisz nocą, chłopaku,
Przebrać ziarnko po ziarnku
Korzec piasku i maku.

Jeśli zrobisz to dobrze,
Król cię weźmie do dwora;
Gdy nie sprawisz, to czekaj
Katowskiego topora.

Siedzi Franek w swej celi
I narzeka — nieboże,
Taka praca ogromna,
Któż podołać jej może?