Strona:Asnyk Adam - Pisma 03. Wydanie nowe zupełne.djvu/307

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    I niech przed okiem głodnego nędzarza
    Obraz kwitnącej przeszłości odtwarza.
    Niechaj satyra biczem swoim karci
    Wszystkie instynkta nędzne, brudne, liche,
    Niech śmiechem smaga tych, co śmiechu warci,
    Niechaj piętnuje egoizm i pychę,
    I obłudnikom zdziera maski z twarzy
    I szpetne żądze z pięknych szat obnaży.

    Baw się narodzie! Może wśród zabawy
    Niejedna myśl cię szlachetna pokrzepi,
    Może w przelocie cień Ojczyzny krwawy
    Wzbudzi pragnienie, żeby było lepiej,
    I dalsze drogi pochodu rozjaśni.
    Może zobaczysz w czarodziejskiej baśni,
    Wysnutej z podań ludowych legendzie
    O tem, co było i o tem, co będzie,
    Niby widzenie mgliste ideału:
    Śpiącą królewnę na górze z kryształu,
    Którą z rąk złego odbić czarodzieja
    Trzem braciom słuszna jaśniała nadzieja;
    Jak dwaj z nich w morze pobiegli płomieni,
    I nie wrócili więcej, zwyciężeni...
    Ale ten trzeci, najmłodszy, w siermiędze,
    Oprze się pokus i czarów potędze,
    I pnąc się zwolna, mimo straże gniewne,
    Z snu zaklętego obudzi królewnę.