Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A ja? Czyż nie szlachcic z dziada, pradziada?... Powiedziałem, bo niepotrzebnie się droży: tu bieda aż piszczy, a nosa zadziera...
— Alboż to u was nowina? Toż u was każdy pan, chociaż w kieszeni plącze się piątaczek! — zaśmiał się ironicznie.
— Po części to prawda, ale to bywa tylko w Warszawie...
— Sam mówiłeś, że tu bieda, a ona jaka dumna, niby kniahinia jaka...
— Bo też pan dobrodziej za ostro wyjaśnił jej położenie, i to ją rozdrażniło...
— Także bajesz!... prawdę ja powiedział, a ja lubię prawdę ta szczerość...
— Hm... należałoby może spolitykować...