Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drzwi wejściowe otworzyły się szeroko, szwajcar zadzwonił, wygłaszając donośnym głosem:
— Pociąg z Warszawy...
Z wagonu drugiej klasy wyszedł pan Szyszkowski, uśmiechnięty, rozweselony, a zobaczywszy żonę, zbliżył się i ucałował głośno.
— Tak nie sam ja przyjechał, ale ot przywiózł moich przyjaciół — wskazał głową dwóch panów, w skromnych, wyszarzanych paltotach, którzy lekko zmieszani, z uśmiechem zbliżyli się do pani Zofii.
— To najlepszy mój druh, Michał Piotrowski...
— Przepraszam cię, Tadeuszu, bo nazywam się Piotr Michałowski, urzędnik banku.