Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ot, niby tak, niby nie — odparł mąż lekko zmieszany — zrobiliśmy przegląd koni i zaszli na wódkę.
— Czy i krowy oglądał już...
— Wierczak — podpowiedział ekonom z ukłonem.
— Tak... Wierczak?
— Jeszcze nie zdążyłem, jasna pani.
— Proszę zobaczyć, czy dostały już na południe.
Wyszedł w ukłonach, zgięty we dwoje.
— Ot, ty wielka pani, tak go wygnałaś jak psa od misy — rzekł mąż, trochę zdziwiony i poirytowany.
— Z takimi ludźmi nie można inaczej...