Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nu, tak i ja szlachcic, ale uszanuję człowieka pracy...
— Dziś wejdzie do pokoju jadalnego, a jutro do salonu mu się zechce...
— E nie, on zna miarę.
— Ty ich nie znasz; raz pozwolisz, i już przepadło.
— Może twoja racya... Tak na drugi raz pogadam z nim w kancelaryi.
— To będzie najstosowniej.
W kilka dni później, spostrzegła pani Zofia, że mąż każe przynosić do oficyny wódkę z kredensu i przekąski.
— Dlaczego nie przychodzisz do jadalnego pokoju?... Lokaj po drodze sam pije i drugich częstuje...
— Widziałaś, co?