Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziwisz się, że przywożę to i owo, nu dlaczego?... Tak ubrałbym cię tylko w złoto i srebro, jak święte obrazy i wstawił na ołtarz, a modlił się, a prosił, a ofiary przynosił, abyś tylko zeszła do mnie i pocieszyła, i uspokoiła... nu, a tyś zawsze ta sama...
— Nie rozumiem...
— Ot, zawsze to samo, a twoje serce chowa się jak ślimak w skorupie, ile razy ja zwrócę się do pani... Ja rozumiem wstyd pani: gdy jest Julcia, ona zaraz powie mamie, ale inna rzecz, kiedy my sami... Tak powiedz mi: »ty!...« ot jedno małe słówko, a już będzie mi się zdawać, żem bliższy, żem kochany, że ot za chwilę będziesz moją... Nu, powiedz: »ty... Tadeuszu... ty...«