Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jabłko, ja ją znam! — zawołał z żywością — ziemia pszenna, równa jak na stole, i można zaraz ubić interes... a pan wie, że czas traci, czas płaci... nie kupimy my, weźmie kto inny...
— No, dla was to dziwota, że ziemia równa — uśmiechnął się z ironią — ale znam ja stepy i równiny: tam oko ma gdzie pohulać, a u was ot drzewo, lasek, błotko i koniec... A znasz ty, panie Ziębowski, właścicielkę Popielówki? Co?
— Z dawnych lat znam cokolwiek panią Bielską; teraz pewno już i nie pamięta...
— Pewno i dawniej nie pamiętała — uśmiechnął się z niedowierzaniem, spojrzawszy lekceważąco na towarzysza.