Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lot białych ciem, zbudzonych głębszym mrokiem bogato ulistnionych drzew. Krzyżowały się różnobarwne zagony, obsiane zbożami ozimemi i jaremi, grusze z białym kwiatem stały poważnie na miedzach, a w promieniach słońca roiły się owady, okrążając kwitnące drzewa.
Z chat pobliskiej wioski wznosiły się niebieskawe dymy, spływające się w górze z nadciągającemi mgłami nizkich, wilgotnych łąk.
— Ot, przy winie patrzeć na taką panoramę byłoby i dobrze, ale nie na takim wózku... A mówiłem ci, panie Ziębowski: jedź sam, opatrz majątek, remanent, gospodarkę i zdaj mi relacyę...
— Ależ Popielówka to złote