Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ot, to słowo to mój cień, tak mi dobrze, panno Zofio — wstał i ucałował jej rękę serdecznie.
Po chwili rzekł:
— Tak powiedz pani mi prawdę: dlaczego nie przyjęłyście mego podarunku?
— Słyszał pan, co mama mówiła.
— To polityka, ale ja chcę prawdy.
Weszła pani Bielska, pytając:
— O czem rozmawiacie?
— Pan Szyszkowski pytał mnie, dlaczego nie przyjęłyśmy bransolety i kolczyków — pośpieszyła córka.
— Nie możemy... Jak pan pożyje u nas dłużej, zrozumie pan słuszność odmowy.