Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Najęliśmy ekstrapocztę, trudno o lepsze konie — usprawiedliwiał się szpakowaty blondyn uprzejmym tonem.
— Wasze poczty! — zadrwił z uśmiechem brunet: — toż im z mazią a solą jeździć... u nas zwoszczyk tylko świśnie, a trójka z wiatrem, i pilnuj się, abyś nie upadł, a tu śmiech i tyle... Tam jazda, panie Ziębowski, a to woły, nie konie.
— Hm... co kraj, to obyczaj — odpowiedział dyplomatycznie, a po chwili dodał: — Tam na prawo, gdzie drzewa i chaty, to już i Popielówka...
— Gdzie?
— Na prawo, za tym gajem...
Spojrzeli obaj badawczo na okolicę. Z tej i z tamtej strony drogi